Niedawno minęły moje urodziny. Właściwie miały być one moimi najlepszymi dotychczasowymi. Czy były? Nie, nie sądzę. Wydaje mi się, że jedyne na co czekałam to był ten cholerny telefon. Nawet nie skupiłam się na spotkaniu z siostrą. W planach miałam jednak najpierw spotkanie się z koleżankami z klasy w nieco większym gronie, aby było weselej. Potem nie wyszło. Z koło siedmiu osób nikt nie przyszedł, cóż. Co zabawne, bardziej mnie to zirytowało niż ruszyło. Dopiero teraz widzę jak wspaniałe pokazuje to, iż ludzie mają mnie gdzieś nawet jeśli chce tylko jednego normalnego spotkania, aby zrobić coś we własne ,,święto”. Po tym miałaby przyjść kuzynka - to wyszło, choć i tu praktycznie nic nie zrobiłyśmy. Tyle, że była. Kiedyś pojawiła się też nikła szansa, że zjawiłaby się również jedna z najważniejszych dla mnie osób i mimo że niby wiedziałam, że to niemożliwe to miałam wrażenie, iż może choć raz to wyjdzie. Tak by w jeden dzień w roku wreszcie stało się coś, co byłoby tysiąc razy lepszym prezentem nizeli nawet tuzin takich komórek. Nie wyszło. Właściwie parę razy zapomniałam tamtego dnia, że to w ogóle moje urodziny. Może głównie przez fakt, iż stawiłam ponad nie własne RP. Czy tak być powinno? Cholera wie, choć w chwili pisania tego wspomnienia urodzin wydają mi się niczym udowodnienie mojej beznadziejności. Co da mi genialny telefon, gdy nie mam czego fotografować, bo nawet nie wychodzę z domu? Co da mi możliwość nagrywania na YouTube, jeśli i tak pewnie nie spróbuję? Bo po prostu się boję. Znów czuję się niczym ruiny człowieka, lecz nie sam człowiek. Tak jakbym przestała żyć. W społeczeństwie również przestałam istnieć. Gdybym znikła nikt by nie zauważył różnicy. Nie mam do kogo się zwrócić - stacjonarnie - a pomimo najwspanialszych osób jakie mogłam spotkać w internecie, jeśli coś się dzieje nie mogę ich przytulić, podejść czy pójść z nimi do szkoły, byle nie siedzieć znów sama. Cera nie robi się lepsza, raz była to zjebalam, a teraz nie mogę tego naprawić. Śpiew? Dobre sobie, czuję jakbym powoli coraz bardziej się od tego odsuwała. I tak mi nie idzie tak jak kiedyś, mam zbyt zniszczony głos brakiem ćwiczeń. Same próby śpiewu mnie dołują. Kiedyś dobrze rysowałam, podobno miałam predyspozycje. Dziś nie rysuję od lat, wszystkie najmniejsze próby kończą się klęską. Czy stany się polepszają? Nie, kurwa, nie. Wciąż nie mam siły na to wszystko. Rok 2018 miał to do cholery zmienić, póki co nie zmienia się nic. A ja jestem niczym potwór ze szczątek tej utalentowanej, nieco zakompleksionej dziewczyny z wielkimi nadziejami oraz marzeniami, w które wierzyła. Gdyby miała wiedzieć, że to jej przyszłość zapewne by się przeraziła. Bo co takiego musiało się stać, by kilkunastoletni człowiek musiał walczyć z własną osobą? Dzień po każdym pieprzonym dniu.
Zakładki
sobota, 24 marca 2018
poniedziałek, 12 marca 2018
Dzień dobry, dawna przyjaciółko - 12.03.18
Dzień dobry, dawna przyjaciółko,
W sumie to ja byłam tą która Cię odepchnęła. Choć szczerze? Przeraża mnie to jak łatwo to zrobiłam, nie potrafiąc już czuć do ciebie tego co wcześniej. Właściwie nie czułam nic. Za to dziś na was patrzyłam, dwie. Roześmiane, twoja dłoń na jej plecach. Czy bolało? Oczywiście, ale może na to zasłużyłam. W końcu ja także Cię raniłam, przysporzyłam Ci tyle łez, że spokojnie mogę doliczyć Twoją osobę do listy ,,niszczeni przeze mnie". Co zabawne, ja mało tęsknię za tym co zostawiłam ostatnio. Ja tęsknię za tym, co pokochałam. Za tą tobą, która razem ze mną była wariatką, przez innych brana za świruskę. Obie pogrążone byłyśmy w marzeniach, własnych, oddzielnych światach, do którego wpuszczałyśmy tylko nas. Byłaś pierwszą, której powiedziałam o moich stanach. Poczułam, iż mogę Ci zaufać. Czy dobrze? Nie wiem, chyba. Wśród tych lat obie się zmieniłyśmy. Ja? Cholernie. Ty? Oczywiście, że również, choć są te małe, malutkie wręcz rzeczy, które nie zmieniły się nigdy. Pomimo wszystkiego przez co przeszłyśmy. Znałam Twoje wady. Kiedyś starałam się jak najbardziej je ignorować, bądź pomagać Ci je zwalczać. Chciałam z Tobą być, pomóc. Nie wyszło. Jesteś aktualnie pogubiona, ja osobiście czuję się często jak Twoja starsza siostra. Bo widzę, że przeżywasz to, co przeżywałam ja. Ale nie potrafię pomóc Tobie, jeśli własnej sobie nie pomogłam. Zgubiłaś się. Wśród tych kolorowych światełek, lecz i cieni na tym cholernym świecie. Nie wiedziałaś za czym iść, nawet do końca nie wiedziałaś jak. Postanowiłaś, więc iść z innymi. By być szczęśliwą. Choć pojęcie jest to względne. W moich oczach zawsze widziałaś do mnie pewnego rodzaju respekt, którego do dziś nie potrafię zrozumieć. Brałaś mnie za lepszą, fajniejszą, z większymi możliwościami. Czułaś się zakompleksiona, prawda? Chciałyśmy kiedyś wyjechać do Egiptu, chciałyśmy być takie czy inne, śpiewać, bo była to nasza pasja. Ponadto również obie rysowałyśmy. Wyjechałam do Egiptu pierwsza. Gdy w szkole pojawił się konkurs wokalny to ja coś osiągnęłam oraz to ja byłam chwalona przez nauczycielkę, gdy ty zostałaś okrzykniętą ,,tą, która źle śpiewa". To głównie moimi rysunkami jarały się koleżanki jeszcze ze świetlicy. To ja pierwsza zaczęłam dorastać oraz powoli się ,,okrąglić''. Byłam pierwsza, pierwsza też złapałam tę gówno, które jest prawdopodobnie depresją. Pod pewnym względem rozumiem, pod innym nie. Przepraszam, jeśli czułaś się jakbyś była w moim cieniu. Bo ja czułam jakbyśmy szły ramię w ramię z nieco innymi problemami. Ta dyskoteka, gdy siedziałam sama, a ty bawiłaś się z klasą sprawiła, iż się potem jak dobrze pamiętam popłakałam. Te zdjęcia, które widzę z nią oraz to, że teraz to ona jest ,,jedyną, której ufasz", gdy wcześniej byłam nią ja bolą, również. Cała ta popieprzona relacja, która się sypnęła. Tak bardzo mnie to boli, a według Ciebie i tak jestem tylko suką, której nie obchodzisz. Błąd, zawsze obchodziłaś. Tak jak sądziłam. Ale w trakcie poczułam, że to nie to samo. Że ty, to nie ty. Bo po prostu się zmieniłyśmy oraz rozeszłyśmy na własne strony. Kiedyś identyczne wręcz, teraz kompletnie odmienne. Gdybym miała jeszcze szansę pewnie powiedziałabym Ci to w twarz. Że tęsknię, że zjebałam, że w pewnym momencie przestałam czuć, przestałam mieć te uczucie zaufania oraz znania ciebie, nawet że do cholery jasnej chcę wciąż Cię mieć. Tylko tą wcześniejszą. Tę dziewczynę z klasy obok, która przychodziła niemal na każdej przerwie. A teraz nie raz nawet nie powie mi cześć, co dopiero o przychodzeniu.
Byłaś dla mnie małą siostrzyczką, którą opuściłam,
jesteś dla mnie prędzej wspomnieniem niż teraźniejszością czy przyszłością
Kochałam Cię
A może wciąż to robię
W pewnym czasie przestałam wiedzieć
jesteś dla mnie prędzej wspomnieniem niż teraźniejszością czy przyszłością
Kochałam Cię
A może wciąż to robię
W pewnym czasie przestałam wiedzieć
Subskrybuj:
Posty (Atom)